cezary123 pisze:Nauczyło mnie życie, aby nie ulegać schizofrenicznemu wyobrażaniu sobie tego jak coś się potoczy, tylko realnie to przeżyć.
Wcześniej było: i tak wiem jak coś się zdarzy i jaki będzie miało przebieg, jak ludzie się zachowają, i co ja z tego wyniosę.. i po co jeszcze mam to przeżywać.
Było wycofanie z życia.
Brzmi znajomo..., ja żeby uchronić siebie, i uporządkować świat, móc kontrolować rzeczywistość, czytałam dużo psychologicznych artykułów o różnych mechanizmach, potem poruszałam się w nich zamiast otworzyć się na teraźniejszość, na daną chwilę..., Jeszcze przed wybuchem choroby, zaczęłam zauważać, że patrzę
na świat przez pryzmat gotowych teorii, książkowych i zaczęło mnie to już męczyć, straciłam zainteresowanie światem, teraz też się otwieram poznawczo. Ostatnio taki trening zrobiłam sobie kupując Mistrza I Małgorzatę, miałam o tej pozycji już jakieś wyobrażenie, które nawet nie otarło się o rzeczywistą fabułę. W dodatku, występuje w niej też motyw schizofrenii, co będąc w psychozie, mogłabym odebrać osobiście, i mieć na tym tle jakieś urojenia, a to zupełny przypadek.