Post
autor: renatamierzejewska » wt sty 22, 2019 6:06 pm
W dzieciństwie wytworzyła się reakcja obronna wskutek nieudanych relacji rodzinnych. Mogło dotyczyć to nawet jednego członka rodziny, który był "psychicznie" nieobecny, nie interesował się dzieckiem mimo bycia pod jednym dachem, mogły to być zaburzone relacje rodziców między sobą, które odbiły się na dziecku (dzieci nie mają jeszcze na tyle wykształtowanych operacji umysłowych, żeby rozumieć przyczyny i obwiniają siebie za sytuacje rodzinne) itp. W dorosłości problemy w relacjach z ludźmi wynikają z wykształconego schematu zachowań właśnie w dzieciństwie - chęć do niedostępnych obiektów o której wspominacie - wynika z relacji z rodzicami - byli nieosiągalni dla dziecka na tyle, na ile rodzic powinien być. Dziecku wykształciła się reakcja unikowa, bo nie zaznało na tyle bliskości z najważniejszym/najwazniejszymi obiektami na rozwojowym etapie. Stąd unika tych, którzy się otwierają, bo to sprzeczne dla niego jak zachowuje się osoba ważna (tak umysł to wykształtował). Stąd w dorosłości wybiera jako ważne te, które właśnie są odpowiednikiem tego schematu. Często osoby dorosłe takim osobom dają "serce na dłoni", otwierają się całkowicie, bo przyjmują tę rolę dziecka, które nie mogło otwierać się na tyle w dzieciństwie przy rodzicach. Dziwią się, czemu te osoby, tak jak piszecie, są niedostępne, a one tyle z siebie dały. Jest to właśnie błędne koło, którego nie są świadomi - odtrącają to, co nie było ich wzorem w domu - ale ten wzór też nie jest tym, czego naprawdę potrzebują, tylko duplikatem tego, co było błędem kogoś z rodziny. Wiele osób może nawet nie być tego świadomym, bo nigdy nie zastanawiało się, jaki powinien być rodzic, bo rodzic to wzór tego, co było u nich w domu - i to wydaje się właściwie, bo dorastając, nie miało się jeszcze pojęcia, czego brakuje.