Postautor: cezary123 » pt paź 28, 2022 8:24 pm
Dożywocie to za łagodna kara? No to zobaczmy więcej.
To wcale nie jest takie proste. Odrzucenie kary śmierci wymaga bardzo potężnej etyki i mocy.
"Kara śmierci w USA. Dzieci, którym Ameryka nie dała drugiej szansy"
"Pierwszy jej udokumentowany przypadek związany jest ze sprawą 12–letniej dziewczynki o nazwisku Hannah Ocuish. Pochodziła ona z dysfunkcyjnej rodziny i prawdopodobnie cierpiała na zaburzenia rozwoju. Jej matka, rodowita Indianka, była alkoholiczką, a nieznany ojciec opuścił rodzinę jeszcze przed urodzeniem Hannah. Dorastająca w takich warunkach nastolatka szybko zeszła na drogę występku. W 1786 roku została przyłapana na kradzieży truskawek z przydomowej działki przez sześcioletnią dziewczynkę. Hannah zaplanowała okrutną zemstę. W drodze do szkoły zaczepiła dziecko, uderzyła je w głowę, a następnie udusiła. Ciało ukryła pod kamieniami, jednak zostało ono wkrótce odnalezione, a Hannah stała się od razu główną podejrzaną. Proces został przeprowadzony według standardów przewidzianych dla pełnoletnich przestępców. Obowiązywało bowiem wówczas przekonanie, iż „dzieci to tylko mali dorośli”. Zachowane zeznania świadków wskazują jednak, że na rozprawie wśród publiczności dominowało współczucie dla dziewczynki. Nawet sędzia wydawał się chwilami być bliski łez. Zdołał jednak całkowicie oddzielić własne emocje od wydawanego wyroku. Skazując Hannah na karę śmierci przez powieszenie, powiedział do niej: „Oszczędzenie ciebie ze względu na wiek stwarzałoby – jak mówi prawo – zagrożenie dla społeczeństwa, gdyż byłoby popieraniem poglądu, że dzieci mogą popełniać tak okrutne czyny bezkarnie”. Jakby sam wyrok nie był wystarczająco druzgocący dla winowajczyni, sędzia pognębił ją jeszcze słowami: „Musisz zrozumieć, że po śmierci czeka cię jeszcze jeden proces, jeszcze bardziej surowy i srogi niż ten, w którym odpowiadać będziesz przed Bogiem, którego obraziłaś. Po Jego stronie stanie zamordowane dziecko jako główny świadek przeciwko tobie”. Groźba ta wydaje się tym dziwniejsza, iż amerykański system sprawiedliwości zawsze potępiał tzw. double jeopardy – czyli zjawisko wielokrotnego sądzenia sprawcy za te same czyny".
https://www.rp.pl/historia/art9084971-kara-smierci-w-usa-dzieci-ktorym-ameryka-nie-dala-drugiej-szansy
Aha, z tą karą śmierci to chodziło o szybsze oddanie winnego w ręce Sądu Bożego. Jak można go tam przetransportować według wierzeń i podejrzeń odwiecznych ludu? Wyekspediować tam natychmiast duszę przez śmierć.
Ten drugi surowy proces niestety nie dojdzie pewnie nigdy do skutku. Zjawisko rozpuściło się w entropii Wszechświata i nikt i nic już tego nie poskłada w przyszłości. Nikt ze stron dramatu już nic nie wie i nie będzie świadomy. Skończyło się na tym, na czym zakończyli tutaj.
Bozia bawi się galaktykami, strzela piorunem do 185 000 Asyryjczyków, spuszcza plagi egipskie na konkurencyjnych bożków, a nie powstrzymała mikroskopijnego ludzika na planecie Ziemia. Przecież to prosta biologia i psychologia w zasięgu jego władzy.
Oby sama Bozia nie była też oskarżona o nie udzielenie pomocy lub nie zapobiegnięcie przestępstwu.
Kiedyś pewien ateista tłumaczył mi, że dla Boga lepiej byłoby, żeby nie istniał. Niech będzie lepiej nieświadomy tego co się dzieje, słodko śpi. Ale to też nie jest rozwiązanie, istota wyższa nie może nie istnieć. Nie da się Stwórcy "ukarać" nieistnieniem, w systemie teistycznym.
Istota, która widzi wszystko naraz i jest wszędzie, musiałaby się liczyć też z wszelkimi konsekwencjami swojego pojawienia się w centrum wydarzeń, zwłaszcza, że mogłaby wszystko. Komu dano wiele, od tego wiele się wymaga.
Komu dano Wszechmoc, od tego będzie się nieskończenie wiele wymagało.