Nie wiem, czy jest sens, ale szukamy jakiejkolwiek drogi pomocy dla znajomego, więc jeśli ktoś z was mógłby nam pomóc, byłbym wdzięczny. Byliśmy u psychiatry, ale widzę, że nie ma przepisu na pomoc.
Znajomy od dwóch lat chorował na chorobę przewodu pokarmowego, strasznie cierpiał, ciągłe wizyty w szpitalach z krótkimi okresami na pracę, cierpienie przepalał marihuaną. Był to początek izolacji od otoczenia. Nie miał jak grać w piłkę i ćwiczyć. Ostało mu się PlayStation i wizyty u mnie i siostry. Tak mijały mu kolejne miesiące. Kiedy wrócił do pracy, jedna z maszyn spadła mu na stopę, wylądował na SOR-ze i okazało się, że może mieć problemy z chodzeniem. Strasznie to przeżył, spędzał bardzo dużo czasu z nami, ale praktycznie nic nie mógł robić. Kiedy wrócił do domu, zaczął się skarżyć na problemy z sąsiadem z góry. Twierdził, że ten celowo zatyka mu komin, wprowadza kamery do mieszkania, uprzykrza życie na różne sposoby. Potem zaczął się odsuwać od jego „przybranego ojca”, którego zawsze szanował. Stwierdził, że to on nasyła na niego sąsiada. Potem było coraz gorzej. Twierdził, że jest ścigany przez mafię, że próbują go skrzywdzić, że nam coś mogą zrobić. Apogeum osiągnęło, kiedy całą noc pisał do nas, że jest truty gazem. Mieliśmy wyciszone telefony, więc dopiero rano odczytaliśmy wiadomości. Całą noc siedział w piwnicy, szukając trujących butli z gazem, z czego przesłał nam relację. Kolejnego dnia, roztrzęsionego zabraliśmy do go do naszego domu i umówiliśmy się na wizytę do poleconej przez mojego psychologa psychiatry. Ta dała diagnozę schizofrenia paranoidalna. Wydawało się, że zaakceptował to co się stało, ale powiedział, że musi upewnić się, że nie jest ścigany i ostatnią nadzieją jest ksiądz, który ostrzegał go przed niebezpieczeństwem. Jeśli to ostrzeżenie okaże się nieprawdą, uda się do specjalisty na własną rękę. Nie potwierdził tego, za to stwierdził, że zostanie księdzem... Zaczął przygotowania do wyjazdu i zbieranie dokumentów, okazało się, że ma wzięty kredyt na drzwi antywłamaniowe i system monitoringu. Chciał wszystko sprzedać, zwolnić się z pracy gdzie zostałby z niczym i sprzedać wszystko, co ma na spłatę kredytu. Porzucił już inne osoby, nawet mnie traktuje jak wroga. Słyszy dźwięki, kiedy jest sam, a który nie słyszą inni. Przekształca zjawiska fizyczne np. refleksy słoneczne mówiąc, że to lampy LED, które są ustawiane, aby go szczuć. Twierdzi, że wszyscy uczestniczą w spisku, nawet my... Nawet na zabieg w szpitalu zabrał pistolet ASG, czasem chodził po mieście ze scyzorykiem.
Na dziś dzień pozostaje mu kontakt z siostrą, ale po wizycie u psychiatry całkowicie się zakamuflował. Nie informuje już nas o niczym. Udaje, że wszystko jest w porządku, a my nie wiemy, co robić, bo czujemy, że zmierza to do kompletnej izolacji... A po przeczytaniu książki Kępińskiego „Schizofrenia” mam wrażenie, że nieubłaganie prowadzi to do cichego samobójstwa. Macie pomysł jak do niego dotrzeć, co mówić, co robić? Gdzie szukać pomocy? Miał mieć badania u psychiatry, ale ze wszystkiego się wycofał. Mamy kolejną wizytę dla nas, odczytujemy się w literaturze, oglądamy filmy, ale nie umiemy znaleźć odpowiedzi co robić dalej... Chcielibyśmy, żeby zaczął się leczyć, brać leki lub zastrzyki, bądź na własną rękę, żeby zaczął coś robić. Na dziś dzień czujemy, że i my jako ostatnie mu bliskie osoby tracimy z nim kontakt, a poruszanie tematy schizofrenii wywołuje w nim agresje.
#schizofrenia #psychiatria #psychiatryk #pomocy #pytaniedoeksperta #lekarz #medycyna #psychologia