Choroba a rozwód


Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
aniawaw
zarejestrowany użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: pt gru 30, 2011 1:35 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: aniawaw » wt sty 03, 2012 8:35 pm

Wydaje mi się, że było by mi łatwiej, miała bym przede wszystkim więcej czasu dla dzieci. Nie myślę o sobie, zastanawiam się nad dobrem dzieci, starsza córka wie gdzie przebywa tata, wie, że jest chory i bardzo to przeżywa. Tak duży stres dla dziecka nie jest potrzebny.

Dla dobra dzieci była bym gotowa doprowadzić do rozwodu, ale z drugiej strony dzieci potrzebują ojca i matki. Dlatego cały czas walczę o męża.

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » wt sty 03, 2012 8:42 pm

[quote="aniawaw"]
Dlatego cały czas walczę o męża.[/quote]

Z tego, co piszesz to wcale nie jest Twój taki zły...A jestem święcie przekonana, że ze schizofrenii można wyjść. Tyle, że z kolei nie wierzę, aby długie pobyty w szpitalu to przyśpieszyły. Przynajmniej tam gdzie był mój mąż, nie było nawet jednych zajęć z psychologiem...tylko leki.

aniawaw
zarejestrowany użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: pt gru 30, 2011 1:35 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: aniawaw » wt sty 03, 2012 8:51 pm

Nie jest złym człowiekiem , ale gdy choroba daje o sobie znać nasze życie zmienia się strasznie. Mąż nie jest agresywny ale ma cała masę innych objawów, nie rozumie co do niego mówię, nic g nie interesuje, przestaje interesować się dziećmi i domem. Ma ciągłe pretensje a najgorsze jest to, że nie potrafi przyznać się do choroby. Dopiero po paru dniach pobytu w szpitalu zaczyna rozumieć co się z nim dzieje. A przez pierwsze kilka dni jestem najgorszą osobą na świecie bo zostawiam go w szpitalu.

Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 5:11 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Postautor: Kamil Kończak » wt sty 03, 2012 9:10 pm

Ciężko mi trochę zrozumieć Twoją sytuację aniawaw.Z tego co zrozumiałem kochasz męża.Mąż też nie jest nigdy agresywny,dobrze też zarabia.Piszesz,że Tobie byłoby wtedy łatwiej ale jak byłoby dzieciom?A jak czułby się mąż?A jak starsza córka reaguje na chorobę męża,co mówi?
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.



" May your love of the form culminite in the love of

the formless."



https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU

cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Postautor: cezary123 » wt sty 03, 2012 9:17 pm

[quote="Agnieszka06"]Nie bardzo zrozumiałam, dlaczego jesteś szczęśliwy nie mając żony...


[/quote]

Trochę z ironią tak powiedziałem , ale rzeczywiście łatwiej się żyje osobno. I można więcej osiągnąć w stanie wolnym .

Tak więc nadmierne zaangażowanie w jakiś toksyczny związek przynosi obojgu więcej szkody niż pożytku.

Szczęście mają ci , którzy w związkach osiągnęli więcej niż samotnie.

Powiem krótko, że w mojej rodzinie była podobna sytuacja, ojciec chorował , matka martwiła się o nas i myślała a to o rozwodzie , a to o separacji. Różnica polegała tylko na tym ,że ojciec nie przepadał za alkoholem. Wydaje mi się , że zniechęcenie do życia to bardziej skutek alkoholizmu. Tak naprawdę to ostry stan chorobowy utrzymywał się u niego nie dłużej niż 4 lata.

Na szczęście wszystko jakoś się ułożyło , w ten sposób ,że i ojciec i matka są obecnie od 10 lat na rencie.

Ja i rodzeństwo jesteśmy już dorośli , zarabiamy na siebie.

Myślę, że można tak się dostosować aby bez nadmiernych oczekiwań z obu stron żyć ze sobą i pomagać sobie nawet na poziomie tylko przyjacielskim.

Widziałem co się działo kiedy matka oczekiwała od chorego ojca zbyt wiele: Była awantura , krzyki i płacze

To jest ten dylemat: czy zgodzić się na niższą jakość związku , czy więcej osiągnąć samemu w stanie wolnym. Nie wiem czy byłoby lepiej gdyby się rozwiedli, ale dla nas - dzieci czasem przydawała się separacja, taka nieformalna bez sądu. Po prostu matka zabierała nas na jakiś czas do rodziny

Częściowo wychowywali nas dziadkowie z obu stron , więc nic tak naprawdę nie straciliśmy. Mieliśmy szczęście , bo zaopiekowała się nami rodzina.

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » wt sty 03, 2012 9:52 pm

[quote="cezary123"]
Myślę, że można tak się dostosować aby bez nadmiernych oczekiwań z obu stron żyć ze sobą i pomagać sobie nawet na poziomie tylko przyjacielskim.



To jest ten dylemat: czy zgodzić się na niższą jakość związku , czy więcej osiągnąć samemu w stanie wolnym. [/quote]


Nie bardzo to rozumiem - bez nadmiernych oczekiwań żyć z mężem na poziomie przyjacielskim w związku o niższej jakości ??? :shock: Rozwiń, powiedz mi, z jakich nadmiernych oczekiwań miałabym zrezygnować, i po jaką cholerę mi mąż, z którym mam żyć tylko na poziomie przyjacielskim?

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » wt sty 03, 2012 10:04 pm

[quote="SięSzłoSkrajemDrogi"]Ciężko mi trochę zrozumieć Twoją sytuację aniawaw.Z tego co zrozumiałem kochasz męża.Mąż też nie jest nigdy agresywny,dobrze też zarabia.Piszesz,że Tobie byłoby wtedy łatwiej ale jak byłoby dzieciom?A jak czułby się mąż?A jak starsza córka reaguje na chorobę męża,co mówi?[/quote]

Ja rozumiem Anię, choć niby jej mąż "lepszy" od mojego. Jest to dla mnie proste - w momencie kiedy ktoś, kogo dobrze znasz zamienia się w kogoś, kogo wcale nie znasz ( wtedy on sam siebie też nie zna ) dopada Cię niemoc i lęk. I tyle, dzieci pojmują to tak samo, tyle że ich niemoc, lęk i brak zrozumienia sytuacji mają o wiele większy wymiar, gigantyczny więc. Dzieciom potrzebne jest poczucie bezpieczeństwa, przewidywalność rodziców. Mój starszy syn kiedyś zapytał "czy mógłby go ktoś gdzieś os nas zabrać", a wychował go ojciec, ja wtedy bardzo dużo pracowałam...Ale ja jestem przewidywalna i to jest dla niego najważniejsze.

aniawaw
zarejestrowany użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: pt gru 30, 2011 1:35 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: aniawaw » wt sty 03, 2012 10:11 pm

Córka w momencie nasilania choroby po prostu boi się taty. Tłumaczę, jej że tata nic nam nie zrobi ale on ma wtedy tak przerażający wzrok, że ja sama się boję. Najwięcej pytań dotyczy tego, dlaczego tak się dzieje, dlaczego tata się nami nie interesuje, dlaczego każe wyrzucać rzeczy które należą do niej a jemu wydają się podejrzane, złe itd. Gdy jest w remisji nie zachowuje się tak. Jak mam tłumaczyć 9 letniej dziewczynce przyczyny choroby. Dlaczego tata raz jest super a za jakiś czas wszystko mu przeszkadza i denerwuje. Dzieci powinny mieć spokój w domu, czas i odpowiednie warunki do nauki i zabawy. Nie powinny zaśmiecać swojej głowy problemami związanymi z chorobą rodziców.

emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 6:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: emka73 » wt sty 03, 2012 10:15 pm

Gdybym rozstała się ze swoim mężem miałabym w miarę stabilną sytuację materialną. Nie musiałabym spłacać jego kredytów ani go utrzymywać. Miała bym jasna sytuację: byłabym samotną matką z 2 dzieci. A tak jestem mężatką bez z 3 dzieci. Tyle, że przed chorobą był całkiem przyzwoitym człowiekiem i dobrym ojcem. Mam wrażenie,że chyba znowu zaczyna być ojcem.

Kolega mego ojca miał schizofrenię i gdy się leczył funkcjonował normalnie, pracował. Gdy przestawał brać leki lędował w szpitalu.Dlatego mam nadzieję,że mąż także dojdzie do siebie.

Agnieszko, z tego co piszesz odnoszę wrażenie,że u Twojego męża to nie tylko schizofrenia.Chyba nastąpiły jakieś zmiany w osobowości, charaktrze. Albo to może być kwestia doboru leków.

Mój mąż kilka razy chodził do lekarki o zmianę leków lub dawkowanie,bo nie był w stanie funkcjonować. Siedział otępiały i ciągle spał, proste czynności wykonywał kilka godzin. Chyba jest trochę lepiej.

emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 6:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: emka73 » wt sty 03, 2012 10:18 pm

[quote="aniawaw"]Córka w momencie nasilania choroby po prostu boi się taty. Tłumaczę, jej że tata nic nam nie zrobi ale on ma wtedy tak przerażający wzrok, że ja sama się boję. Najwięcej pytań dotyczy tego, dlaczego tak się dzieje, dlaczego tata się nami nie interesuje, dlaczego każe wyrzucać rzeczy które należą do niej a jemu wydają się podejrzane, złe itd. Gdy jest w remisji nie zachowuje się tak. Jak mam tłumaczyć 9 letniej dziewczynce przyczyny choroby. Dlaczego tata raz jest super a za jakiś czas wszystko mu przeszkadza i denerwuje. Dzieci powinny mieć spokój w domu, czas i odpowiednie warunki do nauki i zabawy. Nie powinny zaśmiecać swojej głowy problemami związanymi z chorobą rodziców.[/quote]
No właśnie dzieciom potrzebna jest stabilizacja, nie rozumieją dlaczego osoba im bliska nagle się zmienia, jest obca. Moja córka była córeczką tatusia, a teraz nagla ja stałam się jej biższa. Widzi, że coś się dzieje, pyta: Tato wziąłeś leki(a ma tylko 5 lat).

cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Postautor: cezary123 » wt sty 03, 2012 10:27 pm

[quote="Agnieszka06"][quote="cezary123"]
Myślę, że można tak się dostosować aby bez nadmiernych oczekiwań z obu stron żyć ze sobą i pomagać sobie nawet na poziomie tylko przyjacielskim.



To jest ten dylemat: czy zgodzić się na niższą jakość związku , czy więcej osiągnąć samemu w stanie wolnym. [/quote]


Nie bardzo to rozumiem - bez nadmiernych oczekiwań żyć z mężem na poziomie przyjacielskim w związku o niższej jakości ??? :shock: Rozwiń, powiedz mi, z jakich nadmiernych oczekiwań miałabym zrezygnować, i po jaką cholerę mi mąż, z którym mam żyć tylko na poziomie przyjacielskim?[/quote]


Stwierdziłem tylko , że tak żyją moja matka z moim chorym ojcem.

Nie wiem dlaczego moja matka nie rzuciła go i nie znalazła sobie kogoś innego - zdrowego, aby przeżyć z nim nową miłość.

Nie wtrącałem się w jej osobiste decyzje , tak samo nie wtrącam się w Twoje.

Nie oszukujmy się : jest to związek niższej jakości , bo chory to nie ten sam człowiek. Większość partnerów pozostaje przy chorym tylko dla renty, albo jeszcze gorzej - z litości.

Ale to Ty decydujesz o swoim życiu osobistym , a tutaj chyba powinniśmy się tylko zastanowić jak pomóc Twojemu mężowi i Waszym dzieciom?

Jeżeli mowa o dobru dzieci to , w naszym przypadku mieliśmy szczęście bo w miarę NORMALNE dzieciństwo zapewnili nam dziadkowie i inni krewni. Była taka możliwość bo w zasadzie to na ich majątku mieszkali moi rodzice z nami.

Nie wiem jak by to wyglądało , gdybyśmy wylądowali w obcym domu nowego wspaniałego ojczyma , lub trafili do domu dziecka.
Ostatnio zmieniony wt sty 03, 2012 11:22 pm przez cezary123, łącznie zmieniany 1 raz.

emka73
zarejestrowany użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: śr lis 09, 2011 6:59 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: emka73 » wt sty 03, 2012 10:38 pm

[quote="Agnieszka06"][quote="cezary123"]
Myślę, że można tak się dostosować aby bez nadmiernych oczekiwań z obu stron żyć ze sobą i pomagać sobie nawet na poziomie tylko przyjacielskim.



To jest ten dylemat: czy zgodzić się na niższą jakość związku , czy więcej osiągnąć samemu w stanie wolnym. [/quote]


Nie bardzo to rozumiem - bez nadmiernych oczekiwań żyć z mężem na poziomie przyjacielskim w związku o niższej jakości ??? :shock: Rozwiń, powiedz mi, z jakich nadmiernych oczekiwań miałabym zrezygnować, i po jaką cholerę mi mąż, z którym mam żyć tylko na poziomie przyjacielskim?[/quote]

Moi rodzice tak żyją czego nie rozumiem. Ojciec jest alkoholikiem(nie pije bez przerwy ale wpada w ciągi). Poza tym potrafi być wobec mamy złośliwy aż do bólu. Mama nic do niego nie czuje, brzydzi się nim. Nie wiem dlaczego jest z nim. Nie chcę żyć tak jak mama. Jeżeli będę czuła do mężą tylko obrzydzenie odejdę.

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » śr sty 04, 2012 12:00 am

[quote="cezary123"]
Ale to Ty decydujesz o swoim życiu osobistym , a tutaj chyba powinniśmy się tylko zastanowić jak pomóc Twojemu mężowi i Waszym dzieciom?
[/quote]

Zaiste , tak właśnie jest. Zwłaszcza mężowi, bo tak naprawdę to on tej pomocy szuka. Nigdy nie było tak , że się od niej migał. Lata temu miała iść do AA poszedł, miał iść do psychiatry poszedł, ma brać leki - ma obsesję na ich punkcie. Sporo ludzi nie akceptuje swej choroby i leczyć się nie chce - a on bardzo chce. Dziś kolejna znajoma wykopała jakiegoś kolejnego jej zaufanego psychiatrę mędrca i pytała , czy mąż zechce pójść. Chce. Tylko w tym wszystkim ważny jest jeszcze czynnik psychologiczny - trzeba jeszcze mieć siłę walczyć i wiarę, że się wygra. To dotyczy wszystkich chorób, jedni ludzi z raka wychodzą a inni nie. A on tej siły i wiary nie ma. Nie ma jest między innymi dlatego, że wychował się w rodzinie, o jakich wy piszecie - że rodzice ze sobą 'byli", byli ze sobą w "związkach niższej jakości, z powodu renty lub litości, przyzwyczajenia, czy czego tam jeszcze:, a wy się zastanawiacie teraz dlaczego to się działo. W rodzinie chorej, choć formalnie psychicznie chory nikt w niej nie był ( choć podejrzewam , że teść miał zaburzenia autystyczne, odziedziczył to mój mąż i syn ). I będę okrutna - uważam ,że w rodzinie, w której jedno z rodziców jest chore psychiczne jest małe prawdopodobieństwo, że dzieci wyrosną na zdrowych ludzi. I to nawet nie ma znaczenia, czy jest agresja , czy nie. Dzieci wyczuwają negatywną energię.

Powiedziałam dziś mężowi, że go nie rozumiem a on odpowiedział, że wie, ale że on sam siebie też nie rozumie. No to sobie pogadaliśmy.

cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 9:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Postautor: cezary123 » śr sty 04, 2012 12:08 am

Życzę wytrwałości i mądrych wyborów, a przede wszystkim zdrowia dla męża.

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » czw sty 12, 2012 11:27 pm

[quote="cezary123"]Życzę wytrwałości i mądrych wyborów, a przede wszystkim zdrowia dla męża.[/quote]
Wybór jest oczywisty - rozwód, tyle , że nie mam teraz pieniędzy. Mężowi nic już nie pomoże, natomiast nas jest w stanie zniszczyć w bardzo krótkim czasie. W domu jest atmosfera lęku i niemocy, to udziela się wszystkim. Starszy syn robi to, co ja - zaszywa się u siebie w pokoju i nasłuchuje kroków...żeby wiedzieć, gdzie jest mąż, żeby na niego nie wejść, jak wyjdzie od siebie. Nie umiemy z nim rozmawiać, on nie umie rozmawiać z nami.

Po prostu jak ktoś jest chory - to chory jest cały dom, cała rodzina. Ja znowu leżę godzinami i ryczę, nie mając motywacji do niczego. A jak mam lepszy nastrój to marzę, jak to będzie, gdy zostaniemy sami, ile rzeczy będzie można wtedy zrobić...A potem sobie myślę, że jak my zostaniemy sami i będziemy się cieszyć normalną atmosferą i śmiać, to wówczas mąż będzie mieszkał na dworcu, w schronisku dla bezdomnych, etc, no to wtedy mam poczucie winy i nastrój mi się pogarsza. Do diabła, ile tak można, ile to wytrzymam?

Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 9:12 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: mei » czw sty 12, 2012 11:43 pm

.
Ostatnio zmieniony czw mar 13, 2014 5:27 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
[i]Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.[/i]

Jared Leto, 13.04.2014.

Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 5:11 pm
płeć: mężczyzna

Re: Choroba a rozwód

Postautor: Kamil Kończak » pt sty 13, 2012 12:08 am

Dlatego wkurza mnie pojęcie choroby.Powinno się zastąpić pojęciem -inność.Choroba nie bierze się z niczego.Jeśli ktoś zachorował to znaczy,że załamała się jego psychika,sposób przeżywania rzeczywistości.Istnieje duże prawdopodobieństwo,że rodzina takiej osoby przeżywa rzeczywistość podobnie.Jak wiadomo wiele rzeczy powielamy.Może takie sytuacje są jakąś lekcją dla rodziny.Nie muszą być wcale zawsze destrukcyjne.Mogą cementować więzi.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.



" May your love of the form culminite in the love of

the formless."



https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU

Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 9:12 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: mei » pt sty 13, 2012 1:57 am

.
Ostatnio zmieniony czw mar 13, 2014 5:32 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
[i]Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.[/i]

Jared Leto, 13.04.2014.

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » pt sty 13, 2012 2:27 pm

[quote="salydus"]
i dzięki tej pracy jeszcze utrzymywać rodzinę (czytaj leniącą się żonę i dzieci)[/quote]


Skąd założenie, że kobieta wychowująca dzieci jest leniwa? Sama wprawdzie po urodzeniu dzieci szybko wracałam do pracy, bo mąż nie wykazywał do tego chęci, mogłabym uznać go za "leniącego się", ale wychowywanie dzieci też uważam za pracę.

Nie do końca jestem przekonana, że leczona schizofrenia zupełnie uniemożliwia pracę.

tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 10:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Postautor: tough _luck » pt sty 13, 2012 2:31 pm

[quote="SięSzłoSkrajemDrogi"]
Istnieje duże prawdopodobieństwo,że rodzina takiej osoby przeżywa rzeczywistość podobnie.Jak wiadomo wiele rzeczy powielamy.Może takie sytuacje są jakąś lekcją dla rodziny.Nie muszą być wcale zawsze destrukcyjne.Mogą cementować więzi.[/quote]


Myślę, że to prawdopodobieństwo jest baardzo duże. Ale wspólnie przeżywany lęk przed życiem żadną korzystną lekcją dla nikogo nie jest, nic nie cementuje, a dzieci będą powielać obserwowane wzorce - dobrej przyszłości dla nich to nie wróży.


Wróć do „mój partner jest chory”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] i 2 gości