Postautor: Kiciuś_XXL » śr lis 09, 2022 5:40 am
Prowadzę własną działalność na terenie Austrii.
Pracuję od lat głównie dla większej firmy. Jest tam szef od zarządzania ludźmi i miałem z nim rozmowę w busie.
Ten szef już ma ok 60 lat i wielkie doświadczenie z ludźmi. Jest bardzo znerwicowany bo ma dużo na głowie a w dzisiejszych czasach trzeba się pilnować bo każdy z każdej strony chce go wyjebać. W dodatku zwykli ludzie ciągle zawracają mu dupę pierdołami i tworzy się ciągle napięta atmosfera i nerwowe sytuacje. Szefowi puszczają nerwy i wydziera sie czasem na ludzi. Na mnie od początku nigdy. Wiele razy mi powtarzał, że jestem w porządku i jestem uczciwy. Nie obawia się że mogę go oszukać.
Wiem, że on potrzebuje dać upust swoim emocjom i się porządnie wydrzeć. A ja jako jeden z nielicznych to rozumiem. nawet w firmie nieraz usłyszałem, ze jestem jedyny. Nie lubię się chwalić na forum, ale w firmie mam dobrą opinię i ludzie lubią ze mną pracować. jestem w ich ocenie spokojny, opanowany, lubię żartować, mówić o pierdołach. Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, Rzadko, ale jeśli się już to zdarzy to wtedy nie przebieram w słowach i mogę drugiego człowieka wbić słowami w podłogę. Co wielu już zauważyło i doświadczyło. Rzadko, ale naprawdę ktoś musi sobie na to zasłużyć. Ludzie odnoszą się do mnie z szacunkiem, bo nie lubię jak ktoś jest smutny i łatwo podnoszę na duchu tego drugiego czasem z pomocą alkoholu. Wolę ludzi pogodnych i uśmiechniętych i jak jest w pracy miła atmosfera.
Dwa tygodnie temu przyjechał do mnie szef z umową do podpisania i podbicia pieczątką. Wiedziałem co się kroi. Ze mną szło jeszcze dwóch doświadczonych pracowników jeden w wieku 60 lat, który zna się dużo na zarządzaniu ludźmi i drugi 55 lat. pracowity, sumienny i uczciwy. Zrobiłem tak, ze oni wsiedli do busa pierwsi a ja ostatni od kraju przy drzwiach żeby nie mogli wyjść. Wiedziałem, ze szef jest teraz podminowany, ze się śpieszy bo wyjeżdża na wszystkich świętych do Polski a musi na szybko obsłużyć ok 40 ludzi. A problemów sto.
Szef już na samym początku nas zaatakował czemu nie wiemy, tego czy tamtego. Tamci panowie się wystraszyli bo szef zaczął walić pięściami o kierownicę. Im zatkało mowę, ale ja mu tłumaczę na spokojnie dlaczego. A on, ach i mi mówi coś takiego, że (kiciuś) wiem ze ty jesteś w porządku. Za chwilę daje mi umowę, jakieś pieniądze do koperty. Potem mi mówi żebym wziął więcej umów dla innych i koperty bo byłoby szybciej dla niego ponieważ bardzo się śpieszy. ja mówię że nie wiem czy dam radę a on znów wrzeszczał, o stu problemach i walił pięściami po kierownicy i po tapicerce. tamtym panom wiem ze waliło serce, bo nie byli nic wydobyć z siebie. A są to panowie którzy mają donośne głosy i bardzo wygadani. Ja znów tłumaczę na spokojnie szefowi w czym rzecz i tym razem mówię ze to załatwię po swojemu. Dał mi kilka umów chyba pięć a ja miałem podbić trzy, ale niestety pomyliłem się i podbiłem nie tą umowę co trzeba. I pewnie się domyślacie jak zareagował na to szef. Powiem wam że ma chłop 60 lat ale jego siła głosu może sprawić ze wylecą szyby w samochodzie i maska podskoczy. No bo po moim błędzie musiałby jechać znowu do biura i drukować od nowa. ja tłumaczę na spokojnie że sam to wydrukuję itd, a szef poczuł ulgę. Potem jeszcze jedna sprawa wynikła z tego ze o czymś zapomniał a chciał zwalić winę na mnie wiec mu tłumaczyłem na spokojnie jak jest. Trochę sobie wyobrażałem co czują Ci dwaj panowie, którym zablokowałem ucieczkę w aucie. Cieszę się że miałem ich jako świadków, bo było to doświadczenie iście mistyczne. Potem coś słyszałem, ze gadali po firmie że szefa opętał diabeł, że nigdy tak nie wrzeszczał i to w dodatku na tak spoko gościa jak ja. Ci dwaj panowie kiedy wychodzili z samochodu chwiali się na nogach. Mówili że kręci im się w głowach jeden do drugiego że nie wiedza co z nimi się dzieje.
Ja wiem z doświadczenia że szef potrzebował się wywrzeszczeć aby dać upust emocjom, Wiem, ze mu to dużo pomogło, bo słyszałem o sobie to i tamto. tzn coś pozytywnego.